Może wytłumaczę jak Niall , Liam i Zayn wzięli sie pod diabelskim młynem. A więc:
*Podróż na młyn oczami Liama.
Nie rozumiem o co chodziło Louisowi. To chyba dobrze, że Harremu się poszczęściło z Monią. Swoją drogą, gdyby nie on,sam bym do niej zarywał. Ale uprzedził mnie.On zawsze wyrywa najlepsze laski.Wracając do tematu to po tym, jak Ginny nieudolnie próbowała dogonić Lou (co skończyło się niczym, bo zaczęła pogawędke z JB) my postanowiliśmy zostawić go w spokoju. Sam musiał to wszystko przemyśleć.
-Idziemy stąd ? Przecież nie będziemy tu tak stali- zaczął Zayn.
-Chodźmy na lody, na lody , na lody !
-Oj Niall ty nasz głodomorze - zaśmialiśmy się z Bad Boyem.Jak Nialler postanowił tak zrobiliśmy, a bynajmniej mieliśmy zamiar.Gdy tylko wyszliśmy za bramę szkoły doszły nas szlochy jakiś dziewczyn idących z wesołego miasteczka (które mieściło się 5minut od szkoły). Zrobiło mi sie ich szkoda, więc poprosiłem chłopców, żebyśmy im pomogli.
-Hej dziewczyny. Tak głośno płaczecie, że to aż przykre was słuchać. Czy coś się stało ?- zacząłem niepewnie.
- Nie baranie, płaczą dla beki - wymruczał pod nosem Niall. Na jego nieszczęście słyszałem to i lekko walnąłem go w tył głowy,po czym dziewczyny zaczęły się śmiać.
- No...no...bo my... - szlochała jedna - właśnie spotkałyśmy naszego idola. Harrego. On... on tam był, z jakąś dziewczyną. Mówili do siebie kochanie i trzymali się za ręce a nas tak po prostu zostawił - po jej słowach wszystkie zaczęły płakać - ale wy pewnie nawet nie wiecie kto to jest One ... one ...o kurwa no nie ! Dziewczyne ! Przecież to Niall, Zayn i Liam z One Direction - powiedziała, a reszta z nich podiero teraz na nas spojrzała. Zaczęły piszczeć i skakać. Chwile jeszcze z nimi postaliśmy (nie obeszło się bez autografów i zdjęć) i po kilkunastu minutach puściły nas wolno.Postanowiliśmy przerwać Harremu tą piękną randkę z Monią i ruszyliśmy do wesołego miasteczka. Nie było trudno ich znaleść. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, zę Harry uwielbiał diabelski młyn i to pewnie tam teraz jest. Mieliśmy racje. Siedział migdaląc się z Moniką.
- Ciekawe ile już się tak tam całują - zaczął Niall.
- A co, też byś tak chciał ? - droczył się z nim Zayn.
-9..10..11..12..13 - odliczał sekundy Naill- 35..36..37..38..39 - liczył dalej.
-Ja wale. Długo jeszcze? - niecierpliwił się Zayn.
- No i co zrobiłeś ?! Zgubiłem się !
-Co wy na to, zeby go troszkę wkurzyć - wypaliłem nie wiem czemu.
-Co masz na myśli ? - zapytał Zayn .
-Daj telefon - powiedziałem i już po chwili wybrałem numer Moni, który dała nam dzisiaj przed szkołą.
No i tak to właśnie było. Wracamy do normalności czyli Harrego i Moni oczami Moniki.
Mimo tego, ze już wyszliśmy z wesołego miasteczka, Harry dalej nie mógł przeboleć tego dowcipu. Zamiast cieszyć się pogodą, pięknem alejki, przez którą właśnie przechodziliśmy to nie, musiał pogadać jeszcze.
-Daj im już spokój - powiedziałam loczkowi,który właśnie uświadamiał Liamowi , że jest najgłupszą osoba na świecie i że on sam kiedyś zrobi mu coś takiego.
-Oj już się nie wściekaj -powiedział Niall z maślanymi oczami - ale jakoś trzeba było urozmaicić tą romantyczną chwile. Wyglądaliście tak słodko, że aż mnie brzuch rozbolał - śmiał się Irlandczyk.
- Grabisz sobie -zagroził mu Harry - a właśnie, gdzie jest Lou ?- po jego słowach wszyscy zrobili niepewne miny a Liam bąkną coś w stylu.
-Musiał już iść. Źle się czuł - oczywiście wiedziałam, że ściemnia ale wszyscy postanowiliśmy przymknąć na to oko. No dobra. Wszyscy oprócz Harrego który jeszcze nie miał pojęcia o tym, jak bardzo Louis mnie nie znosi.Strasznie przeją się losem przyjaciela.
-O kurde. Powinniśmy do niego iść. Jeśli serio jest chory to musi ktoś przy nim być - chłopcy nie wiedzieli co zrobić, więc znów musiałam wpaść na błyskotliwy pomysł.
- My.. myślę , ze to nie najlepszy pomysł - wydukałam grając na zwłokę.
-Dlaczego ?- zasmucił się Harry.
- Bo...bo jest piątek po południu, mieliśmy iść do Ciebie, a Lou chciałby , żebyś dobrze się bawił - wydukałam doznając olśnienia.
- Ale on bedzie sam ... - zawiesił się Harry. Szkoda mi go było naprawdę się martwił. W końcu Zayn postanowił mi pomóc.
- Zadzwonimy do Ginny ! - wypalił - wszyscy chyba zauważyliśmy , ze od razu wpadła mu w oko.
- Świetny pomysł - ucieszył się Hazza a ja posłałam mulatowi wdzięczny uśmiech. Wykonałam szybki telefon do Ginny ( tak naprawde rozmawiałam z jej sekretarką, bo Gin nie odbierała) i ruszyliśmy domieszkania chłopców. Po drodze czułam wibracje telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz ; 16 nieodebranych połączeń. 12 od Czarka, 2 od Kasi , jedno od mamy i jedno od Gin.Czego ci ludzie teraz ode mnie chcą. Z tym dupkiem napewno nie mam zamiaru gadać, do Kasi oddzwonie później, do mamy napisałam krótką wiadomość, ze wróce późnym wieczorem a Gin zostawiłam w spokoju.Wyłączyłam telefon, żeby już nikt mi nie przeszkadzał . Po chwili doszliśmy do ich wielkiej chaty.Harry przepuścił mnie w bramce,wszedł sam i zamknął ją za sobą
-Wy tu zostajecie - powiedział do przyjaciół z zwycięskim uśmiechem.
-Co ?! Stary nie możesz nam tego zrobić! - wydarli sie prawie jednocześnie.
-Moge i włąśnie to robie. Jeśli tym razem postanowicie mi przerwać to nie liczcie na to, ze jeszcze kiedykolwiek zrobie wam jedzenie.
-Oj stary! Wiesz, ze nikt oprócz ciebie nie potrafi gotować!a wy sami, tak bez opieki ?! - oburzył się Niall - przecież jesteście niepełnoletni chyba wiecie, ze .....
-Paaaa - przerwał mu Harry, odwrócił się od nich i podszedł do mnie..
-To nie było miłe - powiedziałam śmiejąc się.
- Ale nareszcie mam cie tylko dla siebie -wyznał a ja zalałam się wielkim rumieńcem.
Weszliśmy do domu.W środku był urządzony prawie tak jak moj. Ciekawe kto z nich ma taki dobry gust. Mimo wszystko jak na dom 5 chłopaków było w nim strasznie czysto co mnie bardzo zdziwiło.
-Który z was ma taki gust codo wystroju wnętrz ? -zapytałam,nie mogąc się powstrzymać.
-Oczywiście, ze ja .
-Taaaaak panie idealny. Może mi jeszcze powiedz, ze sam posprzątałeś ?
-Tak, na tę specjalną okazję - uśmiechnął się.
-Jaką znów okazję ?
-Właśnie dlatego chciałem, żebyśmy byli sami - wyznał siadając na jednym z krzeseł i sadzając mnie sobie na kolanach. Uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę - Chce ci powiedziec coś, co czuje od kiedy pierwszy raz cię ujrzałem - zaczął spokojnym głosem.Był spokojny w przeciwieństwie do mnie. Cała się trzęsłam - chodzi o to, ze .. że myślę o tobie dniami i nocami.Od kiedy cię zobaczyłem,po prostu, zakochałem się w tobie, rozumiesz? Może to głupie, bo znam cię dwa dni, w te dwa dni zrozumiałem, ze nikogo na świecie jeszcze tak nie pragnąłem. Nigdy nie czułem do kogoś tak silnego uczucia jak teraz do ciebie.Nie wiem czy czujesz do mnie to samo i to pytanie mnie zabija, bo wiem, ze bez ciebie z mojego życia znikną wszystkie piękne chwile, które powstały od kiedy cię zobaczyłem.No i to by było na tyle -powiedział rumieniąc się - odpowiesz mi na to? Dasz nam szanse ? - Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy coś do niego czułam. Napewno tak, ale czy to była miłość ? Nie miałam pojęcia. Wiedziałam,ze zwlekam z odpowiedzią juz długo bo zaczął bawić się moimi palcami, lecz nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Dlaczego mamy nie spróbować ? Gdy spojrzałam w jego piękne, zielone oczy zrozumiałam, że to w nie chce patrzeć do końca życia. Po tym już wiedziałam.Zakochałam się w jego oczach, jego ustach, uśmiechu,pocałunkach. Po prostu w nim. Jeszcze raz spojrzałam mu w oczy w których zobaczyłam miłość i pewność siebie. Poczułam się kochana. Zbliżyłam swoją twarz bliżej niego i skradłam z jego ust jeden pocałunek. Jeden namiętny pocałunek.
-Czy to znaczy, ze tak? - zapytał z uśmiechem na ustach i nadzieją w oczach .
- To znaczy,oczywiście, ze tak ! - krzyknęłam a on wziął mnie na ręce i wykonał kilka obrotów.Jeszcze nie widziałam tak szczęśliwego człowieka.Usiadł na kanapie, a ja znów siedziałam na jego kolanach.
-Zrobisz dla mnie jeszcze coś ?- zapytał .
-Nie wymagasz za dużo ? -zaśmiałam się. W tym momencie byłam w stanie zrobić wszystko o co mnie poprosi.
-Pocałuj mnie. Tak jak na diabelskim młynie.
-Oj nie wiem, nie wiem - droczyłam się z nim.
-Skoro ty mi go nie dasz to sam sobie go wezmę -powiedział i położył mnie na plecach. Szybko przybliżył swoją twarz do mojej i znów czułam jego wargi na swoich. Z jednej strony całował namiętnie ale też tak delikatnie, jakby się bał, ze zaraz mi coś zrobi. Nie chciałam tego kończyć (wiem , ze jestem zachłanna) ale sposób w jaki mnie całował przyprawiał mnie o dreszcze. Wlepiłam swoje palce w jego włosy tym samy nie pozwalając mu się oddalić.
- Ekhem - kaszlnął ktoś za nami. Harry szybko oderwał się ode mnie spazmatycznie łapiąc powietrze.Chyba przestraszył się tak , jak ja.Oboje spojrzeliśmy kto to. Był to nikt inny jak ....................
Bardzo fajny.. Czekam na nn. !
OdpowiedzUsuńgenialne! czekam na nn! zapraszam do siebie: http://that-is-what-crazy-is.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJEZU CZEMU TY KONCZYSZ NA TAICH MOMENTAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAACH
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Ogólnie bardzo ciekawie piszesz, dlatego też bez żadnych problemów nadrobiłam wszystkie rozdziały. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny :D
OdpowiedzUsuńChciałabym też zaprosić Cię do czytania oraz obserwowania mojego nowego bloga: fallinhappiness.blogspot.com/ . Przepraszam za spam :)
na takim momencie ! :c
OdpowiedzUsuńno nie !
Aleitak cię kocham xd :D:*
rozdział zajebisty . Aż mi spodnie na doł poszły ( hmm , nie wiem czemu xD)
żart :D
uwielbiam twego bloga.!
Oraz zapraszam do mnie :i-shouldhavekissedyou.blogspot.com/
:*