- Mo...mo....możesz mi powiedzieć,co robimy przed wesołym miasteczkiem ?- wyksztusiłam oszołomiona.
- Idziemy sie zabawić - nareszcie raczył mi odpowiedzieć Harry poruszając śmiesznie brwiami.
-Zwariowałeś - zaczęłam się śmiać a ten wziął mnie za reke i pociągnął przed siebe. To miejsce było ogromne i niesamowite. Pełno było w nim ludzi , przebierańców , sklepików i innych takich pierdół. Nagle zatrzymaliśmy się gwałtownie. Właściwie to ja się zatrzymałam, bo Hazze otoczyła grupa napalonych fanek. Zaczęły piszczeć, skakać, rzucać się na niego. Chyba miał problem z pozbyciem się ich więc postanowiłam mu pomóc.
-Kochanie telefon do ciebie - krzyknęłam i nic, więc postanowiłam zrobić coś lepszego -ze szpitala i mówią, że twoja właśnie tam trafiła ! - Harry w mgnieniu oka wyplątał się z objęć fanek i podbiegł do mnie.
- Jak to w szpitalu !?
-No tak ! Chodź tam widziałam taksówki - powiedziałam i pobiegłam z nim na tyły tych wszystkich budek. Stanęłam i schowałam się za jedną z bud ciągnąc Harrego w swoją stronę.
- Co ty robisz ! Przecież musimy jechać do mojej mamy ! Bo ona ...
- Spokojnie, nic jej nie jest,nikt nie dzwonił -przerwałam mu.
-Ale mówiłaś ...
-Kłamałam - znowu weszłam mu w słowo - wyglądałeś tak bezradnie, że postanowiłam interweniować. Chyba nie jesteś zły - powiedziałam robiąc maślane oczy.
-Pewnie, że jestem !
- Przepraszam, nie chciałam - powiedziałąm smutna - chciałam ci pomóc.
- To niedopuszczalne zachowanie ! Za kare będziesz musiała dać mi buziaka.
- O nie ! Dlaczego tak wielka to kara !?
- Prędzej, bo zażądam czegoś jeszcze - odpowiedział znów robiąc to coś z brwiami.
- Choć głuptasie - odpowiedziałam chwytając jego ręke.
- A moje przeprosiny ? - wygiął usta w podkówke.
- Późnieeeeeeeeeeeeeeeeeej - przeciągnęłam samogłoskę.
Najpierw poszliśmy na rollercostery. Ja bawiłam się świetnie, lecz Harry wyglądał jak by miał zaraz zwrócić śniadanie. Później połaziliśmy koło tych wielkich bud. Hazza postanowił, że chce zagrać w to całe'strzelanie do butelek''. Po 3 nieudanym razie uznałam, ze poczekam na niego na ławce. Po niedługiej chwili siedzenia poczułam, że ktoś posadził mi coś na kolanach. Właśnie trzymałam na kolanach misia nadzwyczajnych rozmiarów. Loczek usiadł koło mnie podekscytowany i zmęczony.
-Jejku jaki wielki !
- Prosze bardzo - odpowiedział z uśmiechem - już traciłem nadzieje, że się uda a jednak.
-Never say never - powiedziałam i oboje zaczęliśmy sie śmiać.Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Właśnie nadszedł czas,zeby udać się na diabelski młyn. Zawsze chciałam się takim przejechać , tylko, że był jeden problem. Gdy już mieliśmy wsiadać zablokowałam się.
- Ha...Harry ja ... ja nie moge .
- Co... dlaczego!?
- Mam lęk wysokości.
- No to tej pani już podziękujemy - powiedział jakiś dres za mną ciągnąc mnie do tyłu. Harry szybko wyskoczył z wagonika i walnął go w twarz.
- Tego pana już stąd weźmiemy powiedział do dwóch dryblasuw pilnujących bezpieczeństwa. Po tym wziął mnie na ręce ( jak Edzio Belle hehe ) i wsiadł do wagonika. Szarpałam sie jak mogłam,lecz nie miałam z nim szans. Najpierw posadził mnie, potem wsiadł sam a na końcu obok siebie postawił Stefana ( misia). Ruszyliśmy. Nie było już ucieczki.
- Zwariowałeś !? Ja naprawde sie boje ! A jak wypadniemy albo ..
- Spokojnie - złapał mnie za rekę - nic ci sie nie stanie . Tylko zobacz jak tu pięknie -powiedział wskazując palcem na widok , na który dopiero teraz zwróciłam uwagę. Zamurowało mnie. Było tak pięknie.Nie jestem w stanie tego opisać. Big Ben na tle zachodzącego słońca, Tower Birght , po prostu Londyn. Wszystko to tak pieknie sie komponowało.
- Wiedziałem, ze ci się spodoba -mruknął zadowolony z siebie loczek - a właśnie, co z moimi przeprosinami?
- Ale ty jesteś uparty !
- Nie marudź tylko dawaj buziora - nastawił policzek a ja powoli zbliżałam się do jego twarzy.W ostatnim momencie odwrócił się w moją stronę i nasze usta sie zetknęły. To było takie piekne, całował tak cudownie. Nie chciałam tego kończyć więc wzięłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam mocniej do siebie. Nie sprzeciwił się, tylko polożył obie ręce na moich biodrach. Czułam, że idealnie się dopełniamy. To było troche dziwne bo całowal 1000 razy lepiej niż sobie to wyobrażałam ( a przecież robiłam to tak często ). Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Okazało sie , ze dojechaliśmy na samą górę i akurat w tym momencie coś się zepsuło.
-Proszę nie panikować ! Wszystko zajmie nam około półgodziny- mówił niski głos przez megafon. Postanowiłam już się od niego odkleić,lecz ona przycisnął mnie mocnej do siebie i wyszeptał ''nie przestawaj''. Jak mogłabym mu się sprzeciwić . Trwaliśmy tak jeszcze chwile ale oczywiście wszystko musiał przerwać dzwonek mojego telefonu.......
* w tym samym czasie oczami Ginny .
No świetnie. Monia zostawiła mnie samą z tymi ciachami. Chcąc nie chcąc musiałam tam z nimi stać żeby nie wyjść na jakąś płochliwą idiotkę ( którą jestem).
-Więc mówisz, ze grasz na gitarze ? - zagadał do mnie blondyn. To był chyba Niall, ten irladnczyk. Nie jarałam się tak bardzo 1D w przeciwieństwie do Moni,która ciągle o nich gadała. Za to ja kochałam Justina. I dziś moje marzenia się spełniły i przegadałam z nim dobre 4 lekcje. W końcu Biertta ( nauczycielka polskiego ) wkurzyła sie i przesadziła Justina do innej ławki. Głupia baba. Chyba długo nie odpowiadałam bo Niall chrząknął głośniej.
- Tak tak. Gram już dwa lata.
- Jejku ja też ! W sensie, ze gram na gitarze - odpowiedział.
- A wy na czymś gracie ?
- Też gitara- powiedział Liam
- Trójkąt - powiedział los terroros a my zaczeliśmy się śmiać - no co !? Przecież to też instrument !- udał obrażonego.
- Ja gram na pianinie - powiedział Lou. Jejku to takie romantyczne jak chłopak gra na pianinie. Tak właściwie to Lou cały był uroczy. Te oczy,ten uśmiech , głos ... Boże co ja gadam ! Nie moge się w nim zakochać, przecież jest Justin....Z moich przemyśleń wyrawał mnie głos Daddyego .
- Ciekawe co robią nasze gołąbeczki.
- O kim mówisz ?- wypaliłam a oni walnęli facepalma.
- Oj no Harry i Monia.
- Ale o czym wy mówicie -mówiłam dalej skolowana.
- To ty o niczym nie wiesz ?- zapytał równie skołowany Liam.
- Pomiędzy tą dwójką zrodziła sie '' miłość od pierwszego wejrzenia '' - wymruczał coś pod nosem Lou.
- Stary o co ci chodzi !? - wkurzyał się powoli Zayn - nie cieszysz się, że przyjacielowi sie układa ?
- Nir okej ?! Niech mu sie układa ale .... czy to znaczy , ze musi sie tak tym szyczycić ?! Ciągle o niej gada , bez przerwy. Zawsze po spotkaniu z nią przychodzi taki szczęśliwy. I jest mi źle ok ? Bo ja nigdy go tak nie uszczęśliwiałem
- Ale czy ty tego nie rozumiesz ? Nie widzisz ile ona dla niego znaczy ?
- Widze i to jest najgorsze. Ona w 2 dni zdobyła jego serce a ja po 2 latach tak naprawde nie umiem do niego trafic.
- Chyba nie jesteś zazdrosyny.
- Nie wcale. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój - zakończył rozmowe Lou i wybiegł z dziedzińca. Już chciałam za nim biec ale nie wiadomo skąd wyrósł przede mną Biebs. Ten to se wybał moment. Mimo wszystko pod jego spojrzeniem ugięły mi sie nogi.......
*wracając do Hazzy i Moni.
Nie teraz, nie teraz,nie teraz. Dlaczego to mi sie zdarza w takich pięknych momentach !?
- Odbierz, może to coś ważnego - powiedział lekko zdyszany Harry uśmiechając się do mnie.
- Przepraszam - bąknęłam i spojrzałam na wyświetlacz.
- Ale, to ... to chyba do ciebie. Liam dzwoni ..
- Do mnie ? - zdziwił się.
H: Halo ?
L: Telepizzeria Maestro. Czy zamawiał pan pizze pod diabelski młyn ?
H: Co? nie ? Pod co?
L : Nikt tu się nie zna na żartach. Po prostu spójrz w dół.
Harry wychylił sie z wagoniku, a na jego twarzy malowała się znudzenie i wściekłość.
- I po to nam przerwałeś ? - wydarł się -żebym zobaczył bande głupków pod diabelskim młynem .
- Oj kochanie, nie chcieliśmy ci przeszkadzać - odpowiedział tym razem Zayn . Po jego słowach młyn niespodziewanie ruszył a my powoli zjeżdżaliśmy na dół. Zatrzymaliśmy się. Najpierw Hazza pomógł mi wysiąść , a później odwrócił się i już miał zamiar biec za chłopakami ( którzy w tym momencie zwiewali gdzie pieprz rośnie ) lecz złapałam go za rękę .
- Nie goń ich - powiedziałam posyłając mu ciepły usmiech.
- To miał być nasz wieczór. A nie nasz zepsuty przez nich - po jego słowach wstałam, weszłam na palce i szepnęłam mu do ucha ' Nikt przez całe życie nie dał mi tyle do zapamiętania niż ty przez ten wieczór''........
Świetne pisz dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://5handsomethis1d.blogspot.com/ <---- to jest mój była bym wdzięczna gdybyś zajrzała ;p
Jejku, jakie to świetne <3
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita dziewczyno!!!
OdpowiedzUsuńAEJWKRJSFKJSDFKJDSHGJFDHGKJDHFGKDFH ZAJEBISTE KOCHAM TO
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Zapraszam do mnie http://cause-i-can-love-u-more-than-this-yea.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń