Może wytłumaczę jak Niall , Liam i Zayn wzięli sie pod diabelskim młynem. A więc:
*Podróż na młyn oczami Liama.
Nie rozumiem o co chodziło Louisowi. To chyba dobrze, że Harremu się poszczęściło z Monią. Swoją drogą, gdyby nie on,sam bym do niej zarywał. Ale uprzedził mnie.On zawsze wyrywa najlepsze laski.Wracając do tematu to po tym, jak Ginny nieudolnie próbowała dogonić Lou (co skończyło się niczym, bo zaczęła pogawędke z JB) my postanowiliśmy zostawić go w spokoju. Sam musiał to wszystko przemyśleć.
-Idziemy stąd ? Przecież nie będziemy tu tak stali- zaczął Zayn.
-Chodźmy na lody, na lody , na lody !
-Oj Niall ty nasz głodomorze - zaśmialiśmy się z Bad Boyem.Jak Nialler postanowił tak zrobiliśmy, a bynajmniej mieliśmy zamiar.Gdy tylko wyszliśmy za bramę szkoły doszły nas szlochy jakiś dziewczyn idących z wesołego miasteczka (które mieściło się 5minut od szkoły). Zrobiło mi sie ich szkoda, więc poprosiłem chłopców, żebyśmy im pomogli.
-Hej dziewczyny. Tak głośno płaczecie, że to aż przykre was słuchać. Czy coś się stało ?- zacząłem niepewnie.
- Nie baranie, płaczą dla beki - wymruczał pod nosem Niall. Na jego nieszczęście słyszałem to i lekko walnąłem go w tył głowy,po czym dziewczyny zaczęły się śmiać.
- No...no...bo my... - szlochała jedna - właśnie spotkałyśmy naszego idola. Harrego. On... on tam był, z jakąś dziewczyną. Mówili do siebie kochanie i trzymali się za ręce a nas tak po prostu zostawił - po jej słowach wszystkie zaczęły płakać - ale wy pewnie nawet nie wiecie kto to jest One ... one ...o kurwa no nie ! Dziewczyne ! Przecież to Niall, Zayn i Liam z One Direction - powiedziała, a reszta z nich podiero teraz na nas spojrzała. Zaczęły piszczeć i skakać. Chwile jeszcze z nimi postaliśmy (nie obeszło się bez autografów i zdjęć) i po kilkunastu minutach puściły nas wolno.Postanowiliśmy przerwać Harremu tą piękną randkę z Monią i ruszyliśmy do wesołego miasteczka. Nie było trudno ich znaleść. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, zę Harry uwielbiał diabelski młyn i to pewnie tam teraz jest. Mieliśmy racje. Siedział migdaląc się z Moniką.
- Ciekawe ile już się tak tam całują - zaczął Niall.
- A co, też byś tak chciał ? - droczył się z nim Zayn.
-9..10..11..12..13 - odliczał sekundy Naill- 35..36..37..38..39 - liczył dalej.
-Ja wale. Długo jeszcze? - niecierpliwił się Zayn.
- No i co zrobiłeś ?! Zgubiłem się !
-Co wy na to, zeby go troszkę wkurzyć - wypaliłem nie wiem czemu.
-Co masz na myśli ? - zapytał Zayn .
-Daj telefon - powiedziałem i już po chwili wybrałem numer Moni, który dała nam dzisiaj przed szkołą.
No i tak to właśnie było. Wracamy do normalności czyli Harrego i Moni oczami Moniki.
Mimo tego, ze już wyszliśmy z wesołego miasteczka, Harry dalej nie mógł przeboleć tego dowcipu. Zamiast cieszyć się pogodą, pięknem alejki, przez którą właśnie przechodziliśmy to nie, musiał pogadać jeszcze.
-Daj im już spokój - powiedziałam loczkowi,który właśnie uświadamiał Liamowi , że jest najgłupszą osoba na świecie i że on sam kiedyś zrobi mu coś takiego.
-Oj już się nie wściekaj -powiedział Niall z maślanymi oczami - ale jakoś trzeba było urozmaicić tą romantyczną chwile. Wyglądaliście tak słodko, że aż mnie brzuch rozbolał - śmiał się Irlandczyk.
- Grabisz sobie -zagroził mu Harry - a właśnie, gdzie jest Lou ?- po jego słowach wszyscy zrobili niepewne miny a Liam bąkną coś w stylu.
-Musiał już iść. Źle się czuł - oczywiście wiedziałam, że ściemnia ale wszyscy postanowiliśmy przymknąć na to oko. No dobra. Wszyscy oprócz Harrego który jeszcze nie miał pojęcia o tym, jak bardzo Louis mnie nie znosi.Strasznie przeją się losem przyjaciela.
-O kurde. Powinniśmy do niego iść. Jeśli serio jest chory to musi ktoś przy nim być - chłopcy nie wiedzieli co zrobić, więc znów musiałam wpaść na błyskotliwy pomysł.
- My.. myślę , ze to nie najlepszy pomysł - wydukałam grając na zwłokę.
-Dlaczego ?- zasmucił się Harry.
- Bo...bo jest piątek po południu, mieliśmy iść do Ciebie, a Lou chciałby , żebyś dobrze się bawił - wydukałam doznając olśnienia.
- Ale on bedzie sam ... - zawiesił się Harry. Szkoda mi go było naprawdę się martwił. W końcu Zayn postanowił mi pomóc.
- Zadzwonimy do Ginny ! - wypalił - wszyscy chyba zauważyliśmy , ze od razu wpadła mu w oko.
- Świetny pomysł - ucieszył się Hazza a ja posłałam mulatowi wdzięczny uśmiech. Wykonałam szybki telefon do Ginny ( tak naprawde rozmawiałam z jej sekretarką, bo Gin nie odbierała) i ruszyliśmy domieszkania chłopców. Po drodze czułam wibracje telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz ; 16 nieodebranych połączeń. 12 od Czarka, 2 od Kasi , jedno od mamy i jedno od Gin.Czego ci ludzie teraz ode mnie chcą. Z tym dupkiem napewno nie mam zamiaru gadać, do Kasi oddzwonie później, do mamy napisałam krótką wiadomość, ze wróce późnym wieczorem a Gin zostawiłam w spokoju.Wyłączyłam telefon, żeby już nikt mi nie przeszkadzał . Po chwili doszliśmy do ich wielkiej chaty.Harry przepuścił mnie w bramce,wszedł sam i zamknął ją za sobą
-Wy tu zostajecie - powiedział do przyjaciół z zwycięskim uśmiechem.
-Co ?! Stary nie możesz nam tego zrobić! - wydarli sie prawie jednocześnie.
-Moge i włąśnie to robie. Jeśli tym razem postanowicie mi przerwać to nie liczcie na to, ze jeszcze kiedykolwiek zrobie wam jedzenie.
-Oj stary! Wiesz, ze nikt oprócz ciebie nie potrafi gotować!a wy sami, tak bez opieki ?! - oburzył się Niall - przecież jesteście niepełnoletni chyba wiecie, ze .....
-Paaaa - przerwał mu Harry, odwrócił się od nich i podszedł do mnie..
-To nie było miłe - powiedziałam śmiejąc się.
- Ale nareszcie mam cie tylko dla siebie -wyznał a ja zalałam się wielkim rumieńcem.
Weszliśmy do domu.W środku był urządzony prawie tak jak moj. Ciekawe kto z nich ma taki dobry gust. Mimo wszystko jak na dom 5 chłopaków było w nim strasznie czysto co mnie bardzo zdziwiło.
-Który z was ma taki gust codo wystroju wnętrz ? -zapytałam,nie mogąc się powstrzymać.
-Oczywiście, ze ja .
-Taaaaak panie idealny. Może mi jeszcze powiedz, ze sam posprzątałeś ?
-Tak, na tę specjalną okazję - uśmiechnął się.
-Jaką znów okazję ?
-Właśnie dlatego chciałem, żebyśmy byli sami - wyznał siadając na jednym z krzeseł i sadzając mnie sobie na kolanach. Uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za rękę - Chce ci powiedziec coś, co czuje od kiedy pierwszy raz cię ujrzałem - zaczął spokojnym głosem.Był spokojny w przeciwieństwie do mnie. Cała się trzęsłam - chodzi o to, ze .. że myślę o tobie dniami i nocami.Od kiedy cię zobaczyłem,po prostu, zakochałem się w tobie, rozumiesz? Może to głupie, bo znam cię dwa dni, w te dwa dni zrozumiałem, ze nikogo na świecie jeszcze tak nie pragnąłem. Nigdy nie czułem do kogoś tak silnego uczucia jak teraz do ciebie.Nie wiem czy czujesz do mnie to samo i to pytanie mnie zabija, bo wiem, ze bez ciebie z mojego życia znikną wszystkie piękne chwile, które powstały od kiedy cię zobaczyłem.No i to by było na tyle -powiedział rumieniąc się - odpowiesz mi na to? Dasz nam szanse ? - Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy coś do niego czułam. Napewno tak, ale czy to była miłość ? Nie miałam pojęcia. Wiedziałam,ze zwlekam z odpowiedzią juz długo bo zaczął bawić się moimi palcami, lecz nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Dlaczego mamy nie spróbować ? Gdy spojrzałam w jego piękne, zielone oczy zrozumiałam, że to w nie chce patrzeć do końca życia. Po tym już wiedziałam.Zakochałam się w jego oczach, jego ustach, uśmiechu,pocałunkach. Po prostu w nim. Jeszcze raz spojrzałam mu w oczy w których zobaczyłam miłość i pewność siebie. Poczułam się kochana. Zbliżyłam swoją twarz bliżej niego i skradłam z jego ust jeden pocałunek. Jeden namiętny pocałunek.
-Czy to znaczy, ze tak? - zapytał z uśmiechem na ustach i nadzieją w oczach .
- To znaczy,oczywiście, ze tak ! - krzyknęłam a on wziął mnie na ręce i wykonał kilka obrotów.Jeszcze nie widziałam tak szczęśliwego człowieka.Usiadł na kanapie, a ja znów siedziałam na jego kolanach.
-Zrobisz dla mnie jeszcze coś ?- zapytał .
-Nie wymagasz za dużo ? -zaśmiałam się. W tym momencie byłam w stanie zrobić wszystko o co mnie poprosi.
-Pocałuj mnie. Tak jak na diabelskim młynie.
-Oj nie wiem, nie wiem - droczyłam się z nim.
-Skoro ty mi go nie dasz to sam sobie go wezmę -powiedział i położył mnie na plecach. Szybko przybliżył swoją twarz do mojej i znów czułam jego wargi na swoich. Z jednej strony całował namiętnie ale też tak delikatnie, jakby się bał, ze zaraz mi coś zrobi. Nie chciałam tego kończyć (wiem , ze jestem zachłanna) ale sposób w jaki mnie całował przyprawiał mnie o dreszcze. Wlepiłam swoje palce w jego włosy tym samy nie pozwalając mu się oddalić.
- Ekhem - kaszlnął ktoś za nami. Harry szybko oderwał się ode mnie spazmatycznie łapiąc powietrze.Chyba przestraszył się tak , jak ja.Oboje spojrzeliśmy kto to. Był to nikt inny jak ....................
sobota, 26 maja 2012
piątek, 25 maja 2012
Rozdział Seven ....seven !? seven!
- Mo...mo....możesz mi powiedzieć,co robimy przed wesołym miasteczkiem ?- wyksztusiłam oszołomiona.
- Idziemy sie zabawić - nareszcie raczył mi odpowiedzieć Harry poruszając śmiesznie brwiami.
-Zwariowałeś - zaczęłam się śmiać a ten wziął mnie za reke i pociągnął przed siebe. To miejsce było ogromne i niesamowite. Pełno było w nim ludzi , przebierańców , sklepików i innych takich pierdół. Nagle zatrzymaliśmy się gwałtownie. Właściwie to ja się zatrzymałam, bo Hazze otoczyła grupa napalonych fanek. Zaczęły piszczeć, skakać, rzucać się na niego. Chyba miał problem z pozbyciem się ich więc postanowiłam mu pomóc.
-Kochanie telefon do ciebie - krzyknęłam i nic, więc postanowiłam zrobić coś lepszego -ze szpitala i mówią, że twoja właśnie tam trafiła ! - Harry w mgnieniu oka wyplątał się z objęć fanek i podbiegł do mnie.
- Jak to w szpitalu !?
-No tak ! Chodź tam widziałam taksówki - powiedziałam i pobiegłam z nim na tyły tych wszystkich budek. Stanęłam i schowałam się za jedną z bud ciągnąc Harrego w swoją stronę.
- Co ty robisz ! Przecież musimy jechać do mojej mamy ! Bo ona ...
- Spokojnie, nic jej nie jest,nikt nie dzwonił -przerwałam mu.
-Ale mówiłaś ...
-Kłamałam - znowu weszłam mu w słowo - wyglądałeś tak bezradnie, że postanowiłam interweniować. Chyba nie jesteś zły - powiedziałam robiąc maślane oczy.
-Pewnie, że jestem !
- Przepraszam, nie chciałam - powiedziałąm smutna - chciałam ci pomóc.
- To niedopuszczalne zachowanie ! Za kare będziesz musiała dać mi buziaka.
- O nie ! Dlaczego tak wielka to kara !?
- Prędzej, bo zażądam czegoś jeszcze - odpowiedział znów robiąc to coś z brwiami.
- Choć głuptasie - odpowiedziałam chwytając jego ręke.
- A moje przeprosiny ? - wygiął usta w podkówke.
- Późnieeeeeeeeeeeeeeeeeej - przeciągnęłam samogłoskę.
Najpierw poszliśmy na rollercostery. Ja bawiłam się świetnie, lecz Harry wyglądał jak by miał zaraz zwrócić śniadanie. Później połaziliśmy koło tych wielkich bud. Hazza postanowił, że chce zagrać w to całe'strzelanie do butelek''. Po 3 nieudanym razie uznałam, ze poczekam na niego na ławce. Po niedługiej chwili siedzenia poczułam, że ktoś posadził mi coś na kolanach. Właśnie trzymałam na kolanach misia nadzwyczajnych rozmiarów. Loczek usiadł koło mnie podekscytowany i zmęczony.
-Jejku jaki wielki !
- Prosze bardzo - odpowiedział z uśmiechem - już traciłem nadzieje, że się uda a jednak.
-Never say never - powiedziałam i oboje zaczęliśmy sie śmiać.Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Właśnie nadszedł czas,zeby udać się na diabelski młyn. Zawsze chciałam się takim przejechać , tylko, że był jeden problem. Gdy już mieliśmy wsiadać zablokowałam się.
- Ha...Harry ja ... ja nie moge .
- Co... dlaczego!?
- Mam lęk wysokości.
- No to tej pani już podziękujemy - powiedział jakiś dres za mną ciągnąc mnie do tyłu. Harry szybko wyskoczył z wagonika i walnął go w twarz.
- Tego pana już stąd weźmiemy powiedział do dwóch dryblasuw pilnujących bezpieczeństwa. Po tym wziął mnie na ręce ( jak Edzio Belle hehe ) i wsiadł do wagonika. Szarpałam sie jak mogłam,lecz nie miałam z nim szans. Najpierw posadził mnie, potem wsiadł sam a na końcu obok siebie postawił Stefana ( misia). Ruszyliśmy. Nie było już ucieczki.
- Zwariowałeś !? Ja naprawde sie boje ! A jak wypadniemy albo ..
- Spokojnie - złapał mnie za rekę - nic ci sie nie stanie . Tylko zobacz jak tu pięknie -powiedział wskazując palcem na widok , na który dopiero teraz zwróciłam uwagę. Zamurowało mnie. Było tak pięknie.Nie jestem w stanie tego opisać. Big Ben na tle zachodzącego słońca, Tower Birght , po prostu Londyn. Wszystko to tak pieknie sie komponowało.
- Wiedziałem, ze ci się spodoba -mruknął zadowolony z siebie loczek - a właśnie, co z moimi przeprosinami?
- Ale ty jesteś uparty !
- Nie marudź tylko dawaj buziora - nastawił policzek a ja powoli zbliżałam się do jego twarzy.W ostatnim momencie odwrócił się w moją stronę i nasze usta sie zetknęły. To było takie piekne, całował tak cudownie. Nie chciałam tego kończyć więc wzięłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam mocniej do siebie. Nie sprzeciwił się, tylko polożył obie ręce na moich biodrach. Czułam, że idealnie się dopełniamy. To było troche dziwne bo całowal 1000 razy lepiej niż sobie to wyobrażałam ( a przecież robiłam to tak często ). Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Okazało sie , ze dojechaliśmy na samą górę i akurat w tym momencie coś się zepsuło.
-Proszę nie panikować ! Wszystko zajmie nam około półgodziny- mówił niski głos przez megafon. Postanowiłam już się od niego odkleić,lecz ona przycisnął mnie mocnej do siebie i wyszeptał ''nie przestawaj''. Jak mogłabym mu się sprzeciwić . Trwaliśmy tak jeszcze chwile ale oczywiście wszystko musiał przerwać dzwonek mojego telefonu.......
* w tym samym czasie oczami Ginny .
No świetnie. Monia zostawiła mnie samą z tymi ciachami. Chcąc nie chcąc musiałam tam z nimi stać żeby nie wyjść na jakąś płochliwą idiotkę ( którą jestem).
-Więc mówisz, ze grasz na gitarze ? - zagadał do mnie blondyn. To był chyba Niall, ten irladnczyk. Nie jarałam się tak bardzo 1D w przeciwieństwie do Moni,która ciągle o nich gadała. Za to ja kochałam Justina. I dziś moje marzenia się spełniły i przegadałam z nim dobre 4 lekcje. W końcu Biertta ( nauczycielka polskiego ) wkurzyła sie i przesadziła Justina do innej ławki. Głupia baba. Chyba długo nie odpowiadałam bo Niall chrząknął głośniej.
- Tak tak. Gram już dwa lata.
- Jejku ja też ! W sensie, ze gram na gitarze - odpowiedział.
- A wy na czymś gracie ?
- Też gitara- powiedział Liam
- Trójkąt - powiedział los terroros a my zaczeliśmy się śmiać - no co !? Przecież to też instrument !- udał obrażonego.
- Ja gram na pianinie - powiedział Lou. Jejku to takie romantyczne jak chłopak gra na pianinie. Tak właściwie to Lou cały był uroczy. Te oczy,ten uśmiech , głos ... Boże co ja gadam ! Nie moge się w nim zakochać, przecież jest Justin....Z moich przemyśleń wyrawał mnie głos Daddyego .
- Ciekawe co robią nasze gołąbeczki.
- O kim mówisz ?- wypaliłam a oni walnęli facepalma.
- Oj no Harry i Monia.
- Ale o czym wy mówicie -mówiłam dalej skolowana.
- To ty o niczym nie wiesz ?- zapytał równie skołowany Liam.
- Pomiędzy tą dwójką zrodziła sie '' miłość od pierwszego wejrzenia '' - wymruczał coś pod nosem Lou.
- Stary o co ci chodzi !? - wkurzyał się powoli Zayn - nie cieszysz się, że przyjacielowi sie układa ?
- Nir okej ?! Niech mu sie układa ale .... czy to znaczy , ze musi sie tak tym szyczycić ?! Ciągle o niej gada , bez przerwy. Zawsze po spotkaniu z nią przychodzi taki szczęśliwy. I jest mi źle ok ? Bo ja nigdy go tak nie uszczęśliwiałem
- Ale czy ty tego nie rozumiesz ? Nie widzisz ile ona dla niego znaczy ?
- Widze i to jest najgorsze. Ona w 2 dni zdobyła jego serce a ja po 2 latach tak naprawde nie umiem do niego trafic.
- Chyba nie jesteś zazdrosyny.
- Nie wcale. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój - zakończył rozmowe Lou i wybiegł z dziedzińca. Już chciałam za nim biec ale nie wiadomo skąd wyrósł przede mną Biebs. Ten to se wybał moment. Mimo wszystko pod jego spojrzeniem ugięły mi sie nogi.......
*wracając do Hazzy i Moni.
Nie teraz, nie teraz,nie teraz. Dlaczego to mi sie zdarza w takich pięknych momentach !?
- Odbierz, może to coś ważnego - powiedział lekko zdyszany Harry uśmiechając się do mnie.
- Przepraszam - bąknęłam i spojrzałam na wyświetlacz.
- Ale, to ... to chyba do ciebie. Liam dzwoni ..
- Do mnie ? - zdziwił się.
H: Halo ?
L: Telepizzeria Maestro. Czy zamawiał pan pizze pod diabelski młyn ?
H: Co? nie ? Pod co?
L : Nikt tu się nie zna na żartach. Po prostu spójrz w dół.
Harry wychylił sie z wagoniku, a na jego twarzy malowała się znudzenie i wściekłość.
- I po to nam przerwałeś ? - wydarł się -żebym zobaczył bande głupków pod diabelskim młynem .
- Oj kochanie, nie chcieliśmy ci przeszkadzać - odpowiedział tym razem Zayn . Po jego słowach młyn niespodziewanie ruszył a my powoli zjeżdżaliśmy na dół. Zatrzymaliśmy się. Najpierw Hazza pomógł mi wysiąść , a później odwrócił się i już miał zamiar biec za chłopakami ( którzy w tym momencie zwiewali gdzie pieprz rośnie ) lecz złapałam go za rękę .
- Nie goń ich - powiedziałam posyłając mu ciepły usmiech.
- To miał być nasz wieczór. A nie nasz zepsuty przez nich - po jego słowach wstałam, weszłam na palce i szepnęłam mu do ucha ' Nikt przez całe życie nie dał mi tyle do zapamiętania niż ty przez ten wieczór''........
- Idziemy sie zabawić - nareszcie raczył mi odpowiedzieć Harry poruszając śmiesznie brwiami.
-Zwariowałeś - zaczęłam się śmiać a ten wziął mnie za reke i pociągnął przed siebe. To miejsce było ogromne i niesamowite. Pełno było w nim ludzi , przebierańców , sklepików i innych takich pierdół. Nagle zatrzymaliśmy się gwałtownie. Właściwie to ja się zatrzymałam, bo Hazze otoczyła grupa napalonych fanek. Zaczęły piszczeć, skakać, rzucać się na niego. Chyba miał problem z pozbyciem się ich więc postanowiłam mu pomóc.
-Kochanie telefon do ciebie - krzyknęłam i nic, więc postanowiłam zrobić coś lepszego -ze szpitala i mówią, że twoja właśnie tam trafiła ! - Harry w mgnieniu oka wyplątał się z objęć fanek i podbiegł do mnie.
- Jak to w szpitalu !?
-No tak ! Chodź tam widziałam taksówki - powiedziałam i pobiegłam z nim na tyły tych wszystkich budek. Stanęłam i schowałam się za jedną z bud ciągnąc Harrego w swoją stronę.
- Co ty robisz ! Przecież musimy jechać do mojej mamy ! Bo ona ...
- Spokojnie, nic jej nie jest,nikt nie dzwonił -przerwałam mu.
-Ale mówiłaś ...
-Kłamałam - znowu weszłam mu w słowo - wyglądałeś tak bezradnie, że postanowiłam interweniować. Chyba nie jesteś zły - powiedziałam robiąc maślane oczy.
-Pewnie, że jestem !
- Przepraszam, nie chciałam - powiedziałąm smutna - chciałam ci pomóc.
- To niedopuszczalne zachowanie ! Za kare będziesz musiała dać mi buziaka.
- O nie ! Dlaczego tak wielka to kara !?
- Prędzej, bo zażądam czegoś jeszcze - odpowiedział znów robiąc to coś z brwiami.
- Choć głuptasie - odpowiedziałam chwytając jego ręke.
- A moje przeprosiny ? - wygiął usta w podkówke.
- Późnieeeeeeeeeeeeeeeeeej - przeciągnęłam samogłoskę.
Najpierw poszliśmy na rollercostery. Ja bawiłam się świetnie, lecz Harry wyglądał jak by miał zaraz zwrócić śniadanie. Później połaziliśmy koło tych wielkich bud. Hazza postanowił, że chce zagrać w to całe'strzelanie do butelek''. Po 3 nieudanym razie uznałam, ze poczekam na niego na ławce. Po niedługiej chwili siedzenia poczułam, że ktoś posadził mi coś na kolanach. Właśnie trzymałam na kolanach misia nadzwyczajnych rozmiarów. Loczek usiadł koło mnie podekscytowany i zmęczony.
-Jejku jaki wielki !
- Prosze bardzo - odpowiedział z uśmiechem - już traciłem nadzieje, że się uda a jednak.
-Never say never - powiedziałam i oboje zaczęliśmy sie śmiać.Najlepsze zostawiliśmy na koniec. Właśnie nadszedł czas,zeby udać się na diabelski młyn. Zawsze chciałam się takim przejechać , tylko, że był jeden problem. Gdy już mieliśmy wsiadać zablokowałam się.
- Ha...Harry ja ... ja nie moge .
- Co... dlaczego!?
- Mam lęk wysokości.
- No to tej pani już podziękujemy - powiedział jakiś dres za mną ciągnąc mnie do tyłu. Harry szybko wyskoczył z wagonika i walnął go w twarz.
- Tego pana już stąd weźmiemy powiedział do dwóch dryblasuw pilnujących bezpieczeństwa. Po tym wziął mnie na ręce ( jak Edzio Belle hehe ) i wsiadł do wagonika. Szarpałam sie jak mogłam,lecz nie miałam z nim szans. Najpierw posadził mnie, potem wsiadł sam a na końcu obok siebie postawił Stefana ( misia). Ruszyliśmy. Nie było już ucieczki.
- Zwariowałeś !? Ja naprawde sie boje ! A jak wypadniemy albo ..
- Spokojnie - złapał mnie za rekę - nic ci sie nie stanie . Tylko zobacz jak tu pięknie -powiedział wskazując palcem na widok , na który dopiero teraz zwróciłam uwagę. Zamurowało mnie. Było tak pięknie.Nie jestem w stanie tego opisać. Big Ben na tle zachodzącego słońca, Tower Birght , po prostu Londyn. Wszystko to tak pieknie sie komponowało.
- Wiedziałem, ze ci się spodoba -mruknął zadowolony z siebie loczek - a właśnie, co z moimi przeprosinami?
- Ale ty jesteś uparty !
- Nie marudź tylko dawaj buziora - nastawił policzek a ja powoli zbliżałam się do jego twarzy.W ostatnim momencie odwrócił się w moją stronę i nasze usta sie zetknęły. To było takie piekne, całował tak cudownie. Nie chciałam tego kończyć więc wzięłam jego twarz w dłonie i przybliżyłam mocniej do siebie. Nie sprzeciwił się, tylko polożył obie ręce na moich biodrach. Czułam, że idealnie się dopełniamy. To było troche dziwne bo całowal 1000 razy lepiej niż sobie to wyobrażałam ( a przecież robiłam to tak często ). Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Okazało sie , ze dojechaliśmy na samą górę i akurat w tym momencie coś się zepsuło.
-Proszę nie panikować ! Wszystko zajmie nam około półgodziny- mówił niski głos przez megafon. Postanowiłam już się od niego odkleić,lecz ona przycisnął mnie mocnej do siebie i wyszeptał ''nie przestawaj''. Jak mogłabym mu się sprzeciwić . Trwaliśmy tak jeszcze chwile ale oczywiście wszystko musiał przerwać dzwonek mojego telefonu.......
* w tym samym czasie oczami Ginny .
No świetnie. Monia zostawiła mnie samą z tymi ciachami. Chcąc nie chcąc musiałam tam z nimi stać żeby nie wyjść na jakąś płochliwą idiotkę ( którą jestem).
-Więc mówisz, ze grasz na gitarze ? - zagadał do mnie blondyn. To był chyba Niall, ten irladnczyk. Nie jarałam się tak bardzo 1D w przeciwieństwie do Moni,która ciągle o nich gadała. Za to ja kochałam Justina. I dziś moje marzenia się spełniły i przegadałam z nim dobre 4 lekcje. W końcu Biertta ( nauczycielka polskiego ) wkurzyła sie i przesadziła Justina do innej ławki. Głupia baba. Chyba długo nie odpowiadałam bo Niall chrząknął głośniej.
- Tak tak. Gram już dwa lata.
- Jejku ja też ! W sensie, ze gram na gitarze - odpowiedział.
- A wy na czymś gracie ?
- Też gitara- powiedział Liam
- Trójkąt - powiedział los terroros a my zaczeliśmy się śmiać - no co !? Przecież to też instrument !- udał obrażonego.
- Ja gram na pianinie - powiedział Lou. Jejku to takie romantyczne jak chłopak gra na pianinie. Tak właściwie to Lou cały był uroczy. Te oczy,ten uśmiech , głos ... Boże co ja gadam ! Nie moge się w nim zakochać, przecież jest Justin....Z moich przemyśleń wyrawał mnie głos Daddyego .
- Ciekawe co robią nasze gołąbeczki.
- O kim mówisz ?- wypaliłam a oni walnęli facepalma.
- Oj no Harry i Monia.
- Ale o czym wy mówicie -mówiłam dalej skolowana.
- To ty o niczym nie wiesz ?- zapytał równie skołowany Liam.
- Pomiędzy tą dwójką zrodziła sie '' miłość od pierwszego wejrzenia '' - wymruczał coś pod nosem Lou.
- Stary o co ci chodzi !? - wkurzyał się powoli Zayn - nie cieszysz się, że przyjacielowi sie układa ?
- Nir okej ?! Niech mu sie układa ale .... czy to znaczy , ze musi sie tak tym szyczycić ?! Ciągle o niej gada , bez przerwy. Zawsze po spotkaniu z nią przychodzi taki szczęśliwy. I jest mi źle ok ? Bo ja nigdy go tak nie uszczęśliwiałem
- Ale czy ty tego nie rozumiesz ? Nie widzisz ile ona dla niego znaczy ?
- Widze i to jest najgorsze. Ona w 2 dni zdobyła jego serce a ja po 2 latach tak naprawde nie umiem do niego trafic.
- Chyba nie jesteś zazdrosyny.
- Nie wcale. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój - zakończył rozmowe Lou i wybiegł z dziedzińca. Już chciałam za nim biec ale nie wiadomo skąd wyrósł przede mną Biebs. Ten to se wybał moment. Mimo wszystko pod jego spojrzeniem ugięły mi sie nogi.......
*wracając do Hazzy i Moni.
Nie teraz, nie teraz,nie teraz. Dlaczego to mi sie zdarza w takich pięknych momentach !?
- Odbierz, może to coś ważnego - powiedział lekko zdyszany Harry uśmiechając się do mnie.
- Przepraszam - bąknęłam i spojrzałam na wyświetlacz.
- Ale, to ... to chyba do ciebie. Liam dzwoni ..
- Do mnie ? - zdziwił się.
H: Halo ?
L: Telepizzeria Maestro. Czy zamawiał pan pizze pod diabelski młyn ?
H: Co? nie ? Pod co?
L : Nikt tu się nie zna na żartach. Po prostu spójrz w dół.
Harry wychylił sie z wagoniku, a na jego twarzy malowała się znudzenie i wściekłość.
- I po to nam przerwałeś ? - wydarł się -żebym zobaczył bande głupków pod diabelskim młynem .
- Oj kochanie, nie chcieliśmy ci przeszkadzać - odpowiedział tym razem Zayn . Po jego słowach młyn niespodziewanie ruszył a my powoli zjeżdżaliśmy na dół. Zatrzymaliśmy się. Najpierw Hazza pomógł mi wysiąść , a później odwrócił się i już miał zamiar biec za chłopakami ( którzy w tym momencie zwiewali gdzie pieprz rośnie ) lecz złapałam go za rękę .
- Nie goń ich - powiedziałam posyłając mu ciepły usmiech.
- To miał być nasz wieczór. A nie nasz zepsuty przez nich - po jego słowach wstałam, weszłam na palce i szepnęłam mu do ucha ' Nikt przez całe życie nie dał mi tyle do zapamiętania niż ty przez ten wieczór''........
poniedziałek, 21 maja 2012
Pozdział VI
Nie Harry, ani nie nauczyciel,co troche mnie zdziwiło bo było już kilka minut po dzwonku.Moim oczą ukazał się Justin.Dokładnie J U S T I N B I E B E R.
Moja towarzyszka wpatrywała się z niego jak w obraz, ja zresztą też.Gdy tylko wszedł do klasy spojrzał na nas i uśmiechnął się.
Nie mogłam uwierzyć w to co widze. Justin właśnie szedł w moją stronę.Czy jeszcze coś może mnie zdziwić?
-Hej jestem Justin - przedstawił sie i podał mi rekę- ty pewnie jesteś ta nowa. Monika prawda?
-Tak , miło mi cie poznać - nieśmiało podałam mu dłoń.
-Znasz tu juz kogoś ?- zapytał , nie podobało mi sie to , ze traktował Gin jak powietrze.
-Niewiele osób, ale znam. Dobrze znam chłopców z 1D, Oliviera,Karmishe,Jenny no i oczywiście Ginny - zakończyłam wskazując na koleżankę.
-My się chyba nie znamy - powiedział Biebs do Gin.
-Nie mieliśmy okazji się poznać -wyznała zawstydzona.
-Więc jestem Justin i sądzę, że masz piękne imie- po tych słowach dziewczyna zalała sę takim wielkim rumieńcem, że zachciało mi się chichotać. Jak można tak bardzo wstydzić się jakiegoś tak gwiazdora.Romawiali ze sobą jeszcze dobre pięć minut do póki nie chrząknęłam głośniej.
- Ten, ja chyba już pójde- stwierdził chłopak czerwieniejąc.
-Skoro musisz, to cześć-powiedziałam, bo pominie Gin można byłoo wnioskować, ze nie zamierza sie odezwać.
Chwile później do klasy wszedł nauczyciel a ja zorientowałam się że Gin usiadła z Biebsem i cały czas ze sobą gadają.
-Witam was droga młodzieży - zaczął - zanim zaczniemy chciałabym przedstawić wam nową koleankę Monike - w tym momenci epokaząłm na mnie palcem.
Wszyscy odwrócili sie w moją strone i móili ;czesc , dobrze, że już jesteś itp. Po przywitaniu się ze wszystkimi, zaczęłą się nudna lekcja.
Przestałam słuchać pana Gibsa, gdy zaczął mówić coś o pierwiastkach.Moje rozmyślania przerwało pytanie.
-Może odpowie nam Monika ? - powiedział psor.
-Tak, a więc - zaczęłąm się jąkać, lecz na szczęście tą żenujacą scenkę przerwał wpadający do sali chłopak.
-Przepraszam za spóźnienie prosze pana- powiedział Harry, który już po chwili odnalazł mnie wzrokiem w sali i ruszył w kierunku mojej ławki.
-Wolne? - zapytał, jakby jeszcze nie dostrzegł, ze na niego czekam.
-Tak - zaśmiałam się.
-Haroldzie dziecko nie zaczepisaj koleżanki tylko siadaj w ławce i słuchaj co mówię. Więc n czym skończyliśmy, no tak Louis miał nam odpowiedzieć na pytanie.
Zrobiłam wielkie oczy, bo to ja miałąm odpowiadać. Lou, który był lekcją tak samo zajęty jak ja wcześniej nie znał pytania i dostał jedynkę. Przez to raczej znienawidził mnie jeszcze bardziej.
-Chłopcy dobrze się tobą zajęli pod moją nieobecość ? - zapytał chłopak szeptem.
-Tak nawet bardzo, chociaż wydaje mi sie, że Lou mnie nie lubi - wyznałam.
-Dlaczego tak myślisz , myśle , ze niedługo sam sie przekonasz.
-Jesteś zajęta dziś po szkole ?
-Raczej nie, czy mam sie na coś szykować ? - zapytałam z uśmiechem.
-Więc zapraszam cie do siebie. Obejrzymy jakiś film, zamówimy pizze, będzie fajnie obiecuję.
Wydaje mi się, czy marzyłam o tym od kiedy jestem Directioner ? Nie raczej nie.
-Super.
Już miałam być odpytana z czegoś, czego nie umiałam lecz zadzwonił ukochany dzwonek.Reszta lekcji zleciała bardzo szybko. Dobrze poznałam sie z Gin, która jak sie okazało jest szarą myszką z niską samooceną.Wcale mi to nie pasowało bo była naprawdę ładną, inteligentną dziewczyną.Miałam nadzieje, że uda mi sie to zmienić.Dowiedziałam sie też, ze Gin szaleje za Biebesem już od dawna a dopiero teraz pierwszy raz tak naprawde z nim gadała .Po ostatniej lekcji postanowiłam przd stawić Gin reszte One Direction.
-Nie no co ty zwariowałaś !- wydarła się - nie mogę do nich iść ! oni są sławni! Co ja mam tam robić.
Stanęła w miejscu a ja musiałam ją ciągnąć.Byłyśmy już naprawdę blisko całej piątki, bo każdy z nich patrzał się na nas jak na 2 nienormalne. Po kilku minutach udało mi się zaciągnąć ją do chłopców.
-Moi drodzy przed stawiam wam Ginny.
-Hej jestem Zayn.
-Ja Niall
-Liam
-Harry
-Zakochany -powiedział Lou, a wszyscy spojrzeli się na niego jak na idiote - to znaczy Louis. Jestem Louis.
Wszyscy zaczeliśmy się śmiać a chłopak mocno poczerwieniał na twarzy.Pogadalismy chwilę, a ja kątem oka zauwarzyłam, ze Lou nie spuszcza Gin z oczu.
-Ja was przepraszam , ale zabieram Monię na spacer więc my sie już pożegnamy - po jego słowach Gin posłała mi nieme '' nie zostawiaj mnie''
-Nie no stary, czemu ją nam zabierasz ? - oburzył sie Niall.
-Właśnie - dopowiedzieli razem Zayn i Liam.
-Wolisz iść ze mną, czy stać tu z tymi barankami - zapytał ześmiechem loczek.
-Przepraszam chłopcy, ale Hazza był pierwszy - chłopak z uśmiechem tryjumfu wziąl mnie za ręke i zaprowadził do parku.Szliśmy tak gadając i śmiejąc się.Doszliśmy do butki z lodami, kupiliśmy dwa Harry zapłacił za nas dwoch chociaż nalegałam , by dałmi zapłacić . Oczywiście , chłopak cały wymazał się bitą śmietaną , chciałam mu o tym powiedzieć, ale wyglądał tak słodko.
- Patrzysz na mnie jak byś chciała mnie zjeśc - powiedział i poruszył znacząco brwiami.
- Nawet nie wiesz jaką mam na to ochote - odpowiedziałam zalewając się rumieńcem. Nie chcialam tego mówić, tak samo wyszło.Oboje zaczeliśmy się śmiać.Po zjedzeniu 5 gałek lodów i ponabijaniu się jeszcze z Hazzy ruszyliśmy dalej przez park.Rozmawialiśmy o tym, jak by to było , gdyby nie był w One Direction. W pewnym momencie podbiegła do nas mała dziewczynka z kartka i pisakiem z puszkiem.Była śliczna. Na malutkie zgrabne ciałko założona błękitna sukienka, która idealnie pasowała to jej błękitnych , dużych oczu. Ciemne długie loki kończyły się przy pasie i całą sobą bardzo przypominała mi Harrego.
- Czy ty jesteś Harry ? - zapytała podekscytowana.
- Tak, to ja. A ty jesteś ?
-Darcy ! Jejku ! Nie moge uwierzyć, ze to ty ! Tak cie kocham ! I nawet mamy rodzine wiesz !? Narysuje ci ją ! - zaczęłą krzyczeć dziewczynka ciągnąc Harrego w stronę ławki .
- Mamy pięć kotów - kontynułowała rysujac - a to są nasze dzieci ; misio , Suziee no i dziadek Lou .
-A gdzie jest miejsce dla tej pięknej pani ? - zapytał Hazza sadzając sobie mała na kolanie i wskazując na mnie palcem.
- A kto to jest ? - zdziwiła się mała , dopiero teraz zaszczycając mnie spojrzeniem,
-To jest Monika i bardzo, bardzo ją lubię - szepnął jej do ucha.
-Nie dziwie się ładna jest - przyznała zmierzając mnie wzrokiem - ona może być naszą córką.
- Hahahaha a czy to nie powinno być na odwrót ? - zapytałam ciągle się śmiejąc. Gdy tak na nich patrzałam nie mogłam uwierzyć w to, że nie są spokrewnieni. Moja córka i mój facet ... rozmarzyłam sie.Te piękne mysli przerwała odpowiedź na moje pytanie.
-Nie , dlatego , że Harry kocha mnie bardziej niż ciebie . Prawda słońce- zwróciła sie do ciebie.
Harry zamiast jej odpowiedzieć wziął od niej kartke i nabazgrał coś na niej. Dziewczynka spojrzała na to, usmiechnęła się i pocałowała Harrego w policzek.
- Zaopiekuj sie nim. Będzie dla ciebie dobry - powiedziała mi , po czym zeskoczyła z kolan Hazzy i pobiegła do swojej mamy.
-Co jej tam napisałeś ? - zapytałam, lecz nie dostałam odpowiedz. Zamiast tego Harry wziął mnie za rekę i pociągnął za sobą.
- Gdzie idziemy ? Możesz mi w końcu coś powiedziec? Bedziesz mnie tak ciągnął za sobą - dopytywałam a loczek dalej milczał.Co kilka metrów robił przerwy,patrzał na mnie z uśmiechem i szedł dalej.Po kilkunastu minutach przestałam prowadzić ten wyczerpujący monolog, bo stanęłam przed ........
niedziela, 13 maja 2012
Rozdział V
Kiedy byłam już na dole, dobiegł mnie głosu również mojej mamy.
- Hahahahahaha - próbowała wydusić przez śmiech - oh Harry jesteś taki zabawny.
- Dziękuje, staram się.
Moja mama właśnie chciała coś powiedzieć, ale ja przerwałam jej wchodząc do kuchni. Jej rozmówca zareagował szybciej niz ona. Ciocia tylko krzątała się w kuchni, odpowiadając na pytania Harrego.
- Nasza śpiąca dama już wstała ! - wykrzyknął uśmiechając się szeroko. Po tych słowach podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Tak, tak, też miło mi cię widzieć . Chciałabym wiedzieć tylko jedno, co ty tu robisz o tej porze?! - krzyknęłam .
- Monia, mogłabys byś troche milsza dla naszego gościa - zganiła mnie mama urażona .
- Nie nie nic się nie stało - odpowiedział Hazza niezrażony - przyjechałem, bo postanowiłem, ze wyciągnę cię na poranną kawę i opowiem Ci więcej o szkole.
Zrobiło mi sie głupio, ze tak na niego naskoczyłam.
- Jejku jakie to miłe. Przepraszam nie powinnam była się tak unosić. To co, idziemy ?
- A ty nie zjesz śniadania ? - zapytała mnie ciocia, z miną błagającego pieska - zrobiłam ci kanapki.
- Wezme je na wynos - zaśmiałam się zabierając kanapki i pakując je do torby - a teraz chodźmy, bo moja mama nigdy nas nie wypuści- złapałam go za rękę i energicznie pociągnęłam za sobą opuszczając dom. Zdołał krzyknąć tylko szybkie Do widzenia mojej mamie i cioci, bo chwile później staliśmy już na werandzie.
- Ejj, chciałem jeszcze posłuchać o tym, jak twoja mama opowiada mi o tym jak byłaś mała.
- CO!? - wydarłam się - naprawde to zrobiła!Wiedziałam, że to zrobi, ale myślałam, ze zdąrzę tego uniknąć wybiegając z domu.Jednak mnie uprzedziła .
- Daj spokój. Z opowieści twojej mamy wynika, ze byłaś bardzo wesołym dzieckiem -śmiał się. Już miałam mu coś odpowiedzieć, lecz uznałam, ze bez sensu jest sie kłócić z osoba, która ''nigdy się nie myli ''. Nie za bardzo zdziwił mnie wygląd jego samochodu. Był wypasiony i na pewno bardzo szybki. Właśnie tak go sobie wyobrażałam.
- Pani wsiada - otworzył przede mną drzwi i pomógł mi wejść do samochodu .
- Więc dokąd jedziemy ? - spytałam podekscytowana .
- Do kawiarenki dwie przecznice dalej.Będzie z niej minute do szkoły a my mamy jeszcze nie całą godzinę.
- Będzie mi miło. Więc, co chciałbyś mi tak ważnego powiedziec o szkole.
- O czym ty mówisz - zapytał naprawde zdziwiony moim pytaniem .
- No, mówiłeś mojej mamie, że...
- Ach to - przerwał mi - wiesz ... tak naprawde to ..... nie po to przyjechałem .
- Więc po co ?
- No bo ja - nie mógł z siebie tego wydusić - ja tak bardzo chciałem cie zobaczyć.
To było takie słodkie. Nie wiedziałam co powiedziec.
- Wiem, ze to to głupie, ale musiałem znów móc z tobą porozmawiać .
- To nie jest głupie, to urocze - po moich słowach zapłonął pięknym rumieńcem.
- Mimo wszystko chciałabym się dowiedzieć na co mam się przygotowac.
- Myślę, ze to zwykła szkoła, jak wszystkie inne. Jest pełno bogatych dzieciaków, ale nie są oni jakoś specjalnie rozpieszczeni, po prostu nadziani.
- A jakieś chamskie dziewczyny, kujony, cokolwiek?
- Nie. Nie ma.
Dojechalismy do kawiarni. Było nie duża i przytulna. Gdy tylko chłopak otworzył przede mną drzwi uderzył we mnie zapach świeżej kawy .Kawa o poranku z niezłym ciachem, to co kocham .
- Lubie tu siedziec - odezwał sie loczek przepuszczając mnie w drzwiach.
- Wygląda fajnie - po moich słowach znaleźliśmy jakiś stolik a Hazza poszedł po dwie kawy. Pewnie zamówi jakieś ciastko. Mimo tego, ze znam go od dwóch dni zdążyłam zauważyć, że jest strasznym głodomorem. Po nie całych 5 minutach siedział juz przede mną . Zaczelismy rozmawiać o szkole,a później dziwnym trafem zeszliśmy na temat randek i osób, z którymi czujemy sie dobrze.
- No i oczywiście z tobą - zakończył wymieniać osoby lekko różowiejąc na twarzy. Chciałąm mu wykrzyczeć ; Pierdolmy wszystko chodźmy się całować , ale zamiast tego powiedziałam
- Ja też kocham spędzac z tobą czas. Bardzo dobrze się przy tobie czuję .
- To dobrze,bo wiesz, chciałbym Cię o coś zapytać - mówił, kiedy mój telefon zaczął wibrować, na znak, ze ktoś zadzwonił .
-Przepraszam, ale czy to może zaczekać ? Musze odebrac.
- Tak pewnie .
Szybko wstałam i wyszłam tylnym wejściem do ogrodu. To była tylko moja mama, co mnie obchodzi, ze nie umie włączyć kompa. Niestety, gdy wróciłam, zobaczyłam tylko karteczkę na stole, bo Harrego już nie było. Była do mnie. Kaligraficznym pismem zapisał wiadomość;
Przepraszam, ze wyszedłem, ale dostałem pilne wezwanie do wytwórni.Będę w połowie pierwszej lekcji. Jeszcze raz przepraszam .Obiecuję, nie zostawię cię bez opieki.
Twój Harry xxxx
Aha, zostałam sama w restauracji i sama mam sie zapoznać z moją nową klasą. Nie no bomba.Okazało się, ze Hazza zapłacił za jedzenie, więc zabrałam rzeczy i wyszłam z kawiarni.Będąc już pod bramą usłyszałam za sobą krzyk. Ktoś mnie wołał. Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam reszte chłopaków z 1D. Ale skąd oni sie tu wzięli ? Przecież Harry pisał coś o wytwórni. Moje rozmyślenie przerwał Liam.
- Cześć ! Przepraszam, ze tak się darliśmy ale mieliśmy pilnować cię do czasu, aż Harry nie wróci. Więc ja jestem Liam, a to jest Louis, Zayn i Niall - przedstawił wszystkich po kolei . Wszyscy podeszli do mnie i mnie uściskali. Tylko Lou nie podszedł i tylko mi pomachał z grymasem na twarzy.
- Hej. Miło mi was poznać jestem Monika. Czyli to Hazza was tu przysłał ?
- No tak. Cytuje ; Macie się nią zająć, bo jeśli cokolwiek jej się stanie, jeśli ktoś z was źle ją potraktuje będzie miał ze mną do czynienia - powiedział Zayn idealnie naśladując głos Harrego - a wszyscy wiemy, ze nie chcemy mieć z nim do czynienia.
- Hahaha no dobrze w takim razie chodźmy - zaproponowałam i wszyscy wesoło krzyknęli. Prawie wszyscy. Louis trzymał sie z boku, nawet na mnie nie patrząc.Po drodze rozmawiałam z resztą chłopaków o wszystkim. Co lubie robić, jak poznałam Harrego i co zrobiłam, że on nie przestaje o mnie mówic.
- Ja ... ja nie wiedziałam , że tak jest - przyznałam zdziwiona.
- On opowiada o tobie godzinami ! - krzyknął Niall.
- Nie da się z nim normalnie gadać - zaśmiał się Liam .
- Zawsze znajdzie powód, zeby zacząć o tobie mówić - dokończył Zayn też się śmiejąc.
- Niektórych z nas to denerwuje - powiedział z niesmakiem Lou i nagle wszyscy spiorunowali go spojrzeniem, na co ten tylko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nie przejmuj się nim - szepnął mi na ucho Daddy .
Właściwie nie zauważyłam kiedy weszlismy do szkoły bo było bardzo jasno. Budynek raczej nie różnił się wieloma rzeczami od innych szkół,tak jak mówił loczek. Były szafki, ładne duże hole i na pierwszy rzut oka sympatyczni uczniowie oraz nauczyciele. Pierwsza była matematyka, a na dodatek okazało sie, że oprócz z Harrym jestem w klasie tylko z Louisem, który od samego początku daje mi do zrozumienia, że mnie nie toleruje.Chłopcy odprowadzili nas pod klase i juz chwile po tym zostałam sama z tym gburem. Postanowiłam, ze zapytam go o co mu chodzi .Przecież nie może mnie unikać przez całe życie. Chyba.Odezwałam sie do niego gdy wchodziliśmy do klasy.
- Słuchaj, znamy się jakieś półgodziny a ty już kilka razy dałeś mi do zrozumienia, ze z chęcią poskakałbyś na moim grobie - powiedziałam, a on łaskawie na mnie spojrzał.
- Nie dlaczego tak myślisz ? - powiedział z aktorskim, sarkastycznym uśmiechem.
- Może przez właśnie przez to ?
- Oj przesadzasz- mówił dalej grając - przecież ja nic nie zrobiłem .
- Dobra, raczej sie nie dogadamy - powiedziałam wymijając go i siadając w ostatniej ławce pod oknem. Po drodze do niej przywitałam się z paroma osobami, przedstawiłam się.
- Hej jestem Ginny - podbiegła do mnie dziewczyna uśmiechając się i wyciągając rękę.
- Cześć , Monika - uścisnęłam jej dłoń.
- Bardzo sie ciesze, ze juz jesteś. Nauczyciele już od dwóch tygodni mówili, ze przyjedziesz, a ja bardzo chciałam Cię poznać - rozgadała się moja nowa znajoma - mama nadzieję, ze sie zaprzyjaźnimy. Czy usiądziesz ze mna na następnej lekcji ? Chciałabym cię lepiej poznać.
- Tak z chęcią -powiedziałam zadowolona, że już nawiazałam z kimś kontakt.
- To świetnie - chciała jeszcze coś powiedziec ale drzwi od sali sie otworzyły a w nich stanął.....
środa, 9 maja 2012
Rozdział IV
Weszłam do domu ciągle przeklinając się w duchu .
- Czy Ty nie możesz chodź raz po prostu się odsunąć i zostawić wszystko tak jak jest ?! Ehh jak sobie teraz coś o mnie pomyśli to będzie świetnie - nawijałam wchodząc po schodach. Miałam nadzieje , że nie będe musiała słuchać jęków mojej mamy , ale jednak myliłam się .
- Czy możesz mi powiedziec gdzie byłaś ? - zapyatała nie tyle złym , co zmartwionym głosem . Doskonale wiedziałam , ze jeszcze 2 lata temu zrobiła by mi awanture , ale dlatego , ze za 2 tygodnie kończe 18 lat nie wściekała sie już . Wiedziała , ze i tak zrobię co bedę uważała za słuszne .
- Poszłam się przejść , tak jak pisałam .
- Miałas nie wrócić późno a jest - tu na chwile przerwała , perfekcyjnie udając ,ze patrzy na zegarek na ręce - no prosze po północy ! - zaczynała podnosić głos . Postanowiłam powiedziec jej z kim byłam , lubię sie z nią droczyć . Tym razem to ona mnie zbiła z tropu .
- Spotkałam jednego chłopaka , zaczeliśmy rozmawiać i czas szybko nam zleciał .
- Z kim byłaś , jeśli mogę zapytać ?
- Z niejakim Harrym - i w tym momencie wyraz jej twarzy zmienił się o 180 stopni .
- Ojej . To fajnie . Widzę , ze jesteś zmęczona więc nie będe Cię już trzymać . Idź spać , ja tu jeszcze chwilę posiedze - nagle zrobiła sie miła i spokojna !? o co tu chodziło ?! zaczynam się jej bać ... Nie ważne , skoro błam już wolna , postanowiłam w to nie wnikać .
- No dobrze , to dobranoc .
- Słodkich snów skarbie .
Wchodząc po schodach nie mogłam przestać o nim myśleć . Było też tak zresztą jak sie kąpałam , i jak do końca ogarniałam w pokoju , nawet jak pisałam na Twitterze . Z moich głębokich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk nadchodzącego połączenia Skype .To była Kasia . W sumie , dopiero teraz poczułam , ze mi jej brakuje . Nawet znakomity Harold nie mógł mi jej zastąpić . Zawsze gdy miałam problem przychodziła do mnie z głupimi wyciskaczami łez , 2 browarami i kilkoma kubłami lodów , w których mogłam zatopić smutki . Ale teraz jej nie było , a ja musiałam się z tym pogodzić . Chyba za długo wspominałam , bo denerwujący dźwięk umilkł . Musiałam do niej oddzwonić .
- Gdybym mogła to powiesiłabym cię na sznurku , później zbiła tę twoją śliczną buźkę a na koniec wymierzyła ci takiego kopa w dupe ,że do końca życia byś nie mogła siedzieć - takimi ciepłymi słowami przywitała mnie moja kochana przyjaciółka.
- Tak , ja też się cieszę , ze cię widze .
- No daj spokój ! Od zmysłów odchodziłam przez ciebie ! Czy możesz mi łaskawie powiedzieć gdzie ciągle byłaś ?! - powiedziała to w taki sam sposób jak moja mama . Ja w odpowiedzi wybuchłam wielkim śmiechem , co ona chwile później uznała za głupie i też zaczęła się śmiać .
- No więc - zaczęłam - jak przyleciałam poznałam pewnego chłopaka o którym opowiem Ci później . Chciałam dodzwonić się do mojego ex chłopaka
- Jakiego ex chłopaka !? O czym ty mówisz ?
- Jak chcesz wiedzieć to mi nei przerywaj , a teraz słuchaj . Okazało się , ze mój chłopak tak bardzo przejął się moim wyjazdem , ze znalazł pocieszenie u jakiejś suki , która nagrała mu piękną poczte głosową , dając wszystkim dzwoniacym do zrozumienia , ze ostro się pieprzą i nikt nie ma im przeszkadzać - powiedziałam już nie z żalem , ale z rozbawieniem i odrazą .
- Ale przecież on cię tak kochał ! Byliście szczęśliwi i ...
- Tak ale teraz to przeszłość - przerwałam jej - ale już się tym nie przejmuje . Poznałąm naprawde świetnego chłopaka .
- UUUUUU i tu zaczyna się robić przyjemnie .
- A więc ma na imię Harry i jest naprawde swietym chłopakiem . Myślę , ze dobrze wiesz jak wygląda , bo ma na nazwisko Styles , brązowe loki , zielone oczy i ...
- O MATKO PRZENAJŚWIĘTSZA ! - wydarła się , tym samym przerywając mi - chyba nie chcesz mi powiedziec , ze osobiście znasz Harrego Stylesa z One Direction ?!
- właśnie to próbuję ci przekazać ...
- a o rany ! jak świetnie ! boże cudownie ! ale jak ! czy ! matko jaki on jest ! ale ! boże ! dziewczyno czy ty ! - zaczęła się wydzierać i mówić tak szybko , ze już po krótkim czasie rozumiałam tylko ;faffsbgsjgjfdgjfdsngfnngs;kasldkas;lk;a szczęście hahfhajghfaglj;hh. .
- CZY TY MOŻESZ SIĘ ZAMKNĄĆ !? - wydarłam sie na co dziewczyna zareagowała od razu .
- Przepraszam cie bardzo , zę cieszę się twoim szczęściem ..... - chyba ją uraziłam , bo wywaliła dolną wargę tak mocno , ze wyglądała jak półka na łóżkiem , w moim starym pokoju .
- Oj wiesz , ze nie chciałam cie urazić . Po prostu , prosze nie krzycz tak głośno .
- No powiedzmy , ze ci wybaczam , a teraz opowiadaj W-S-Z-Y-S-T-K-O zaakcentowała .
- No więc , było bardzo miło , opowiedziałam mu osobie , on mi też , w drodze powrotnej złapał mnie za ręke i ...
- ŻE CO !?1?1/1?!?!!?!?!?!?!?!?!?!!
- ZNOWU MI PRZERYWASZ !
- przepraszam ale to jest takie niesamowite !
- więc nie chcesz wiedzieć , ze na pożegnanie pocałowałam go w policzek?!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
- etc , zawsze to samo .
- ale , myślisz , ze coś z tego będzie ?
- nie wiem
-a chciała bys ? - i co miałam jej powiedzieć ? Że najchętniej spedzała całe dni w jego towarzystwie , albo , zę mogła bym go całować dniami i nocami ? Raczej nie . Odbąknęłam tylko ''etc nie wiem kochana zmieńmy temat '' . Troche narzekała ale później pogadałyśmy jak sprawy u nas w szkole , jak czuje sie przed 1 dniu w nowej szkole itp. Po pół godziny ja musiałm iść spać , było wpół do 1 a ja jeszcze na nogach . Po zakończeniu rozmowy położyłam się do łóżka i odpłynęłam w błogi sen .
-- kilka godzin później
Moją rozmowe z Bradem Pittem przerwał nachalny dźwięk mojego budzika . Dlaczego on mi to robi w takich chwilach ? Ponieważ była6;30 a o 7;45 miał być Hazza . poszłam wybrać jakieś ciuchy ( wzięłam białą luźną bluzkę z The Beatels , czarne rurki i białe converse ) później wziąć szybki prysznic i zrobić lekki make-up . Kiedy opuszczałam swój pokój z torbą i wszystkimi rzeczami była 7;10 , Schodząc po schodach wydawało mi się ,ze słysze głos Harolda . Ale co on by tu robił o tej porze ?
- Pada ci na mózg dziewczyno - powiedziałm do siebie , mimo to,ze ten piękny dźwięk stawał się głośniejszy z każdym krokiem.......
--------------------------------------------------------------------------------
sory za błędy ale taki spontan i poźno juz .nic nie pisze pa xoxoxo
- Czy Ty nie możesz chodź raz po prostu się odsunąć i zostawić wszystko tak jak jest ?! Ehh jak sobie teraz coś o mnie pomyśli to będzie świetnie - nawijałam wchodząc po schodach. Miałam nadzieje , że nie będe musiała słuchać jęków mojej mamy , ale jednak myliłam się .
- Czy możesz mi powiedziec gdzie byłaś ? - zapyatała nie tyle złym , co zmartwionym głosem . Doskonale wiedziałam , ze jeszcze 2 lata temu zrobiła by mi awanture , ale dlatego , ze za 2 tygodnie kończe 18 lat nie wściekała sie już . Wiedziała , ze i tak zrobię co bedę uważała za słuszne .
- Poszłam się przejść , tak jak pisałam .
- Miałas nie wrócić późno a jest - tu na chwile przerwała , perfekcyjnie udając ,ze patrzy na zegarek na ręce - no prosze po północy ! - zaczynała podnosić głos . Postanowiłam powiedziec jej z kim byłam , lubię sie z nią droczyć . Tym razem to ona mnie zbiła z tropu .
- Spotkałam jednego chłopaka , zaczeliśmy rozmawiać i czas szybko nam zleciał .
- Z kim byłaś , jeśli mogę zapytać ?
- Z niejakim Harrym - i w tym momencie wyraz jej twarzy zmienił się o 180 stopni .
- Ojej . To fajnie . Widzę , ze jesteś zmęczona więc nie będe Cię już trzymać . Idź spać , ja tu jeszcze chwilę posiedze - nagle zrobiła sie miła i spokojna !? o co tu chodziło ?! zaczynam się jej bać ... Nie ważne , skoro błam już wolna , postanowiłam w to nie wnikać .
- No dobrze , to dobranoc .
- Słodkich snów skarbie .
Wchodząc po schodach nie mogłam przestać o nim myśleć . Było też tak zresztą jak sie kąpałam , i jak do końca ogarniałam w pokoju , nawet jak pisałam na Twitterze . Z moich głębokich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk nadchodzącego połączenia Skype .To była Kasia . W sumie , dopiero teraz poczułam , ze mi jej brakuje . Nawet znakomity Harold nie mógł mi jej zastąpić . Zawsze gdy miałam problem przychodziła do mnie z głupimi wyciskaczami łez , 2 browarami i kilkoma kubłami lodów , w których mogłam zatopić smutki . Ale teraz jej nie było , a ja musiałam się z tym pogodzić . Chyba za długo wspominałam , bo denerwujący dźwięk umilkł . Musiałam do niej oddzwonić .
- Gdybym mogła to powiesiłabym cię na sznurku , później zbiła tę twoją śliczną buźkę a na koniec wymierzyła ci takiego kopa w dupe ,że do końca życia byś nie mogła siedzieć - takimi ciepłymi słowami przywitała mnie moja kochana przyjaciółka.
- Tak , ja też się cieszę , ze cię widze .
- No daj spokój ! Od zmysłów odchodziłam przez ciebie ! Czy możesz mi łaskawie powiedzieć gdzie ciągle byłaś ?! - powiedziała to w taki sam sposób jak moja mama . Ja w odpowiedzi wybuchłam wielkim śmiechem , co ona chwile później uznała za głupie i też zaczęła się śmiać .
- No więc - zaczęłam - jak przyleciałam poznałam pewnego chłopaka o którym opowiem Ci później . Chciałam dodzwonić się do mojego ex chłopaka
- Jakiego ex chłopaka !? O czym ty mówisz ?
- Jak chcesz wiedzieć to mi nei przerywaj , a teraz słuchaj . Okazało się , ze mój chłopak tak bardzo przejął się moim wyjazdem , ze znalazł pocieszenie u jakiejś suki , która nagrała mu piękną poczte głosową , dając wszystkim dzwoniacym do zrozumienia , ze ostro się pieprzą i nikt nie ma im przeszkadzać - powiedziałam już nie z żalem , ale z rozbawieniem i odrazą .
- Ale przecież on cię tak kochał ! Byliście szczęśliwi i ...
- Tak ale teraz to przeszłość - przerwałam jej - ale już się tym nie przejmuje . Poznałąm naprawde świetnego chłopaka .
- UUUUUU i tu zaczyna się robić przyjemnie .
- A więc ma na imię Harry i jest naprawde swietym chłopakiem . Myślę , ze dobrze wiesz jak wygląda , bo ma na nazwisko Styles , brązowe loki , zielone oczy i ...
- O MATKO PRZENAJŚWIĘTSZA ! - wydarła się , tym samym przerywając mi - chyba nie chcesz mi powiedziec , ze osobiście znasz Harrego Stylesa z One Direction ?!
- właśnie to próbuję ci przekazać ...
- a o rany ! jak świetnie ! boże cudownie ! ale jak ! czy ! matko jaki on jest ! ale ! boże ! dziewczyno czy ty ! - zaczęła się wydzierać i mówić tak szybko , ze już po krótkim czasie rozumiałam tylko ;faffsbgsjgjfdgjfdsngfnngs;kasldkas;lk;a szczęście hahfhajghfaglj;hh. .
- CZY TY MOŻESZ SIĘ ZAMKNĄĆ !? - wydarłam sie na co dziewczyna zareagowała od razu .
- Przepraszam cie bardzo , zę cieszę się twoim szczęściem ..... - chyba ją uraziłam , bo wywaliła dolną wargę tak mocno , ze wyglądała jak półka na łóżkiem , w moim starym pokoju .
- Oj wiesz , ze nie chciałam cie urazić . Po prostu , prosze nie krzycz tak głośno .
- No powiedzmy , ze ci wybaczam , a teraz opowiadaj W-S-Z-Y-S-T-K-O zaakcentowała .
- No więc , było bardzo miło , opowiedziałam mu osobie , on mi też , w drodze powrotnej złapał mnie za ręke i ...
- ŻE CO !?1?1/1?!?!!?!?!?!?!?!?!?!!
- ZNOWU MI PRZERYWASZ !
- przepraszam ale to jest takie niesamowite !
- więc nie chcesz wiedzieć , ze na pożegnanie pocałowałam go w policzek?!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
- etc , zawsze to samo .
- ale , myślisz , ze coś z tego będzie ?
- nie wiem
-a chciała bys ? - i co miałam jej powiedzieć ? Że najchętniej spedzała całe dni w jego towarzystwie , albo , zę mogła bym go całować dniami i nocami ? Raczej nie . Odbąknęłam tylko ''etc nie wiem kochana zmieńmy temat '' . Troche narzekała ale później pogadałyśmy jak sprawy u nas w szkole , jak czuje sie przed 1 dniu w nowej szkole itp. Po pół godziny ja musiałm iść spać , było wpół do 1 a ja jeszcze na nogach . Po zakończeniu rozmowy położyłam się do łóżka i odpłynęłam w błogi sen .
-- kilka godzin później
Moją rozmowe z Bradem Pittem przerwał nachalny dźwięk mojego budzika . Dlaczego on mi to robi w takich chwilach ? Ponieważ była6;30 a o 7;45 miał być Hazza . poszłam wybrać jakieś ciuchy ( wzięłam białą luźną bluzkę z The Beatels , czarne rurki i białe converse ) później wziąć szybki prysznic i zrobić lekki make-up . Kiedy opuszczałam swój pokój z torbą i wszystkimi rzeczami była 7;10 , Schodząc po schodach wydawało mi się ,ze słysze głos Harolda . Ale co on by tu robił o tej porze ?
- Pada ci na mózg dziewczyno - powiedziałm do siebie , mimo to,ze ten piękny dźwięk stawał się głośniejszy z każdym krokiem.......
--------------------------------------------------------------------------------
sory za błędy ale taki spontan i poźno juz .nic nie pisze pa xoxoxo
niedziela, 6 maja 2012
Rozdział III
Wzięłam do reki iPhon'a i napisałam widaomość.
-Hej . Idzie mi całkiem nieźle dzięki , że pytasz . Mam dziwną prośbę wiem , że prawie wcale sie nie znamy , ale muszę się komuś wygadać , a Ty jesteś jedyną osobą , którą tu znam . Czy moglibyśmy się spotkać . Naprawdę nie chce być teraz sama .
Chwile zastanowiłam sie jeszcze , czy to właśnie chce zrobić , a późnej wcisnęłam przycisk ''wyślij''. Na odpowiedź nie czekałam długo .
-Hmm . Dobrze , spotkajmy sie . Pamiętasz ten park , obok którego przejeżdżałaś w drodze tutaj ? Umówmy się tam za 10 minut , dobrze ?
Park ? Już pamiętam . Widziałam go tylko przez chwile ale od razu mnie zauroczył , było w nim coś niesamowitego .
- Ok , do zobaczenia . - napisałam szybko i poszłam się przygotować . Właściwie było to trudne , bo na podłodze walały się jeszcze jakieś rzeczy ,po których ciągle deptałam . Kiedy doszłam do szafy była już 20;15 . Cholera. Za 15 minut musze być na miejscu .
Wyjęłam z szafy jasne rurki , białą bokserke , czerwoną bejsbolówkę i czerwone vansy. Szybko ruszłyłam do łazienki , zrobiłam lekki make-up i założyłam przygotowane ciuchy . Gdy z niej wyszłam była 20;23 .
-Eh , może zdążę - powiedziałam na głos zamykając za sobą drzwi od pokoju . Cioci i mamy nie było w domu więc zostawiłam im karteczke na stole.
Kochane poszłam na spacer do parku . Nie martwcie się , będe w dobrych rękach . Nie wróce zbyt późno . Wasza Monika .
-W dobrych rekach - tłukło mi sie w głowie , gdy zakluczałam drzwi - niedługo okaże się kim tak naprawde jest ten chłopak- powiedziałam do siebie zbiegając z werandy na trawnik.Kiedy już zorientowałam się w którą stronę powinnam iść dostałam esemasa .
-Jestem już na miejscu , czekam na ławce koło stawku .xxx
- No pięknie - powiedziałam do siebie - nie nawidze się spóźniać . Jeszcze sobie pomyśli , ze jestem spóźnialska - mruczałam pod nosem stając przed bramą parku.
Bez namysłu weszłam do środka . Staw był po środku , lecz dojście do niego zajęło mi trochę czasu , byłam tam pierwszy raz . Kiedy tak błądziłam pośród alejek ktoś złapał mnie za nadgarstek . Serce waliło mi jak młotem , odwróciłam się i ujrzałam chłopaka w kapturze i za dużych dresach .
- Dawaj pieniądze i telefon ! - zaczął krzyczeć przykładając mi nóż do gardła . Strach zawładnął całym moim ciałem . Już miałam spełnić jego prośbę kiedy w oddali zobaczyłam jak dwóch policjantów patroluje uliczki.
-Pomocy ! - krzyknęłam z całej siły - Ratunku ! - zareagowali natychmiast . Podbiegli do nas obezwładniając sprawce . Pytali mnie czy nic mi nie jest , ale ja po prostu oddaliłam się nie odpowiadając na pytania .Nie myślałam o tym , ze przed chwilą ktoś mnie napadł , lecz o tym , ze jestem już mega spóźniona na spotkanie .Z moich przemyśleń wyrwał mnie chłopięcy głos .
- Monika ! Nareszcie jesteś ! - zaczął chłopak , który podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie . Po zapachu poznałam , że to ten tajemniczy chłopak.
Na szczęście nie miał już założonego kamuflażu w postaci okularów , kaptura itp i bez problemu mogłam dostrzec jego twarz pośród kłębu loków . Wtedy nogi się pode mną ugięły .
Kiedy blade światło latarni oświetliło jego twarz zrozumiałam , kto mnie właśnie obejmuje . Nie był to nikt inny jak Harry . Byłam juz w 100 % pewna , ze to on .
- Czemu tak mi sie przyglądasz ? - zapytał z rozbawieniem .
- Tak naprawdę dopiero teraz widzę twoją twarz - powiedziałam zszokowana . Zareagował od razu . Puścił mnie z uścisku i wyciągnął do mnie rękę .
- No tak , nawet się nie przedstawiłem . Jestem Harry .
Cała się rwałam , żeby tylko nie wykrzyczeć ; O BOŻE TO HARRY STYLES ! Ale co on by sobie o mnie pomyślał . Postanowiłam potraktować go jak zwykłego chłopaka .
Właśnie poznałam Harrego Stylesa , phi , nie ważne , ze spełniło sie moje marzenie . Podałam mu rękę a on zamiast ją uścisnąć uniósł ją do góry i lekko musną wargami , jak prawdziwy dżentelmen.
Zaparło mi dech w piersi .Nie myślałam wtedy o żadnym dupku jak Czarek , o mamie ani cioci też nie , tylko o tym , że mój ideał właśnie trzyma mnie za rękę . .
- No dobrze , wydaje mi sie , ze chciałaś porozmawiać ? - powiedział , uśmiechając się jakby wiedział , jakie uczucia wzbudził we mnie swoim czynem tym samym , sprowadzając mnie na ziemie .
- Taa.. tak właśnie . Wiem , ze to głupie bo wcale cię nie znam ale naprawde muszę z kimś porozmawiać .
- Chętnie cię wysłucham , ale chyba nie będziemy tak stali może się przejdziemy ?
- Dobrze . Wiesz , nie do końca wiem od czego zacząć .
- Proponuję od początku .
Wtedy opowiedziałam mu o sobie . Nie wiem dlaczego , taki spontan . Od czasu rozwodu rodziców , do historii z Czarkiem i ostatniej napaści . Kiedy opowiadałam o zajściu z Czarkiem z moich oczu wyleciało kilka łez a on tylko złapał mnie za podbródek , spojrzał w oczy , powiedział ''nie płacz przez tego dupka , jest beznadziejny jeśli skrzywdził taką dziewczynę jak ty'' i zachęcił mnie do dalszych opowieści .Ja mówiłam a on słuchał i nie słuchał bo musiał , ale dlatego , że chciał . Bynajmniej tak mi się zdawało . Gdy patrzałam mu w oczy widziałam w nich zrozumienie i współczucie a nie znudzenie .
Gdy skończyłam troche bałam sie jego reakcji . Pewnie wyśmieje mnie i powie , ze jestem głupia czy coś . Jego reakcja mnie zaskoczyła . W odpowiedzi to on otworzył sie przede mną .
- Wiem jak to jest , gdy traci się jakiegoś rodzica . Mój ojciec zostawił mnie jak jeszcze byłem mały , nawet dobrze go nie pamiętam - zaczął . Po jakimś czasie zrozumiałam , ze on przeszył prawie dokładnie to samo co ja.
Rozwód rodziców , zdrada , różne skandale . Zrobiło mi się go żal , bo dobrze wiedziałam co czuł .
- Przepraszam , ze cię zanudziłem - powiedział , patrząc mi w oczy -ale poczułem coś czego dawno nie doświadczyłem . Dawno nie czułem , ze moge się komuś wygadac ze wszystkiego .
- Wcale mnie nie zanudziłeś . Ciesze się , ze jakoś Ci pomogłam , a właściwie , to ty pomogłeś mi .
-Pomogliśmy sobie nawzajem -puścił do mnie oczko - chciałbym ci powiedzieć coś jeszcze .
-Tak ?
- No bo wiesz - zaczął ale przerwał mu dźwięk mojego telefonu . Ktoś dzwonił . To była moja mama .
- Eh , przepraszam . Mów dalej - zachęciłam go .
-Nie nie , odbierz , pewnie to coś ważnego .
- No dobra .
*le rozmowa telefoniczna
- Tak ?
- Nie chce Ci przeszkadzać , ale jest już 23;45 a Ciebie nadal nie ma w domu . Mówiłaś , ze nie wrócisz zbyt późno bla bla bla .
- Dobrze już wracam . Pa .
-Musze już iść - powiedziałam , teraz już do Harrego - ale najpierw dokończ co chciałeś mi powiedzieć .
- Nie nie , to już nie istotne . Chodź odprowadzę cię - powiedział wstając , a dlatego , ze nie chciałam iść , wziął mnie za rękę i trzymał ją przez całą drogę do domu .
Nie powiem , bardzo mi sie to podobało . Był bardzo słodki a po drodze ciągle sie śmialiśmy . Gdy już staliśmy na werandzie powiedział ;
- Jutro pierwszy dzień w nowej szkole , nie boisz się ?
- Trochę . Mam nadzieje , ze mi pomożesz , bo jesteśmy w tej samej klasie .
- Serio ? To świetnie ! Czy zrobisz mi tą przyjemność i pojedziesz ze mną do szkoły ? - zaproponował i zrobił taką słodziutką minkę .
- No dobrze . To do jutra - nie wytrzymałam , i pocałowałam go w policzek na pożegnanie . W odpowiedzi uśmiechnął się zalotnie i odszedł w ciemną noc...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)